sobota, 19 listopada 2016

Zapach Gorczańskiego lasu - ZDJĘCIA Z OBOZU 2016!!

Ten obóz nie był łatwy...
Sklep wcale nie był tak blisko, a góry nie były takie niskie...
Mi jednak trudno odnaleźć rzeczy na które mogłabym narzekać.

Co znaczy Bene? To po włosku DOBRO. Tam, w Bene, na Polanie Obidowskiej było dobrze - pomimo trudności dnia codziennego. Pomimo wysiłku, który musiała podjąć każda by żyło nam się dobrze.

Wylądowałyśmy "między niebem i ziemią", bo w górach ludzie są jakby bliżej nieba. Tam w Gorcach poznawałyśmy życie górali, ich cechy charakteru, zwyczaje, tradycje, gwarę... Zasiadałyśmy przy kominku, ogniskach i słuchałyśmy opowieści o harcerskich wzorach. Za dnia hartowałyśmy ducha na górskich wycieczkach, zajadałyśmy się borówkami (najlepszymi na świecie!), śpiewłyśmy piosenki i biegałyśmy po łąkach poznając owadzich mieszkańców gór, tropiąc zwierzynę.
Sporo wydarzyło się na obozie.. Trzy druhny złożyły Przyrzeczenie Harcerskie! Jedna odnowiła swoje Przyrzeczenie. Była to piękna mroźna noc owiana najprawdziwszą mgłą.

Obóz ten miał swój wyjątkowy klimat, za którym z czasem każda zatęskni...
Za piecem, do którego wciąż trzeba było dorzucać drew, za chatarem, który pilnował porządku w chacie, za przepięknym widokiem na Tatry, za magicznie rozgwieżdżonym niebem, za kręgiem splatanym co noc w maleńkim pokoju w chacie, za wędrówkami na Turbacz, za wiatrem we włosach i za polanami borówek...

Ja znalazłam na Bene dużo dobra, dużo braterskości. Najwięcej znalazłam przyjaźni. Siły, której nic nie zerwie. Nie tylko charaktery ćwiczą się w metaforycznej burzy, także przyjaźń. Tak było na tym obozie. Nie było łatwo. Warunki w chacie były trudniejsze od tych na obozie stacjonarnym, w lesie, pod namiotami.

Jednak ten obóz był wspaniały. Może ja tak na wszystko patrzę, że staram się po prostu zauważyć jak najwięcej dobra. To, że się staram to dużo powiedziane. Po prostu widzę to dobro...
I w tym, że trzeba iść pod górę tak długo i w tym, że co rano trzeba napalić w piecu by była ciepła woda. To było trudne. Ale jakie piękne... Może widzę te rzeczy inaczej, ale nigdy nie pomyślałam o tym, że jestem zmęczona po pompowaniu wody przez drugi kwadrans. Cieszyłam się, że ćwiczą się kolejne partie mięśni. Taka siłownia za darmo. Cieszyłam się każdą wędrówką, każdym krokiem, a nawet każdą kroplą wody, która chlupotała w bucie gdy już przemęczone i przemoczone wracałyśmy powoli z gór do Kowańca skąd dalej jechałyśmy do Warszawy...

Obóz był krótki, ale naprawdę piękny! Zresztą - co nieco widać na zdjęciach - o TUTAJ :)

Pozdrawiam ciepło wszystkie druhny!
Niech w ten jesienny listopadowy wieczór rozkwitną w Was na nowo obozowe wspomnienia!
A już niebawem zimowisko - i znów w góry! - Tym razem Murzasichle.

Czuwaj!
Drużynowa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bądź pierwsza! Skomentuj!