niedziela, 19 lutego 2017

18.02 - Ósmy czyli ostatni dzień zimowiska

Dzień rozpoczął się ciut wcześniej niż zwykle. Szybko zaczęłyśmy się pakować, bo czas odwrotu do Warszawy zbliżał się nieubłaganie.

sobota, 18 lutego 2017

17.02. - Siódmy dzień zimowiska

Pobudka bez promieni słonecznych zaglądających w nasze okna już zapowiadała inny dzień niż dotychczas.. Jak się później okazało nad Murzasichlem nie zawsze świeci Słońce mimo, że to własnie jego doświadczałyśmy przez cały nasz tydzień pobytu w tejże wsi.
Dzień ten był bardzo emocjonującym czasem. Po apelu na którym otworzyłyśmy kilka milczków i wiele innych sprawności rozpoczęłyśmy przygotowania do wyjścia na narty. W międzyczasie jeszcze Kot Por poprowadził krótkie zajęcia ze śpiewu. Był to taki zwierzęcy śpiew. Rzec można nawet iż chóralny zwierzęcy śpiew, gdyż każdy zastęp śpiewał określoną piosenkę wydając z siebie odgłost jakiegoś zwierzęcia.
Chwile po śpiewie ruszyłyśmy na narty. Pogoda była niesamowita gdyż pierwszy raz na niebie nie można było dostrzec Słońca. Gdy wypożyczyyśmy nart rozpoczęło się wiele emocjonujących zjazdów. Pierwsze były zupełnie szalone. Część z nas nie ogarniała wogóle jazdy. Udało się jednak załatwić instruktora narciarstwa, który rozpoczął naukę poruszania się w owym sprzęcie po stoku. Pan Tomek uczył jeździć Gabrysię, a Rysiek uczył Alę z Lilą.
Gdy kończył się czas na narciarskie szaleństwo nad Murzasichlem rozsypało się jakby wiadro śniegu z nieba. Śnieg sypal dobrych kilks godzin, ukrywając powoli wszelkie ślady i przetarte twarze.
Na kolację były naleśniki.
Później przygotowałyśmy scenki na festiwal zgrupowania.
O 20:30 rozpoczął się kominek całego Zgrupowania. Były różne kategorie. Brzezina wybrała między innymi piosenkę i mam talent.
CDN

czwartek, 16 lutego 2017

16.02 - Szósty dzień zimowiska

Zaraz po śniadaniu rozpoczęłyśmy szkolenie musztry. Ćwiczyłyśmy po kolei rozmaite jej elementy. Maszerowałyśmy tworząc dwójki, szereg i krok defiladowy. Nauczyłyśmy się nareszxcie wykonywać prawidłowy dwuszereg. Był to wspaniały dzień gdyż wszystkie druhny czuły się dobrze i na apelu pojawiły się wszystkie zastępu w pełnym składzie - razem jest nas tutaj 22 Brzezinki!
W pełnym Słońcu było momentami cieplej niż latem! Pogoda wciąż jest przecudowna.
Po nużącej nieco musztrze ruszyłyśmy na górkę zdobywać sprawność saneczkarki. Zbudowałyśmy 3 tory saneczkowe i zjeżdżałyśmy po nich aż do obiadu.
Na ciszy poobiedniej chętne ruszyły zastępami do pobliskiego sklepu.
Po chwili odpoczynku szpaczyna Matylda poprowadziła zajęcia w chatce przy ognisku. Zrobiłyśmy z nią świecące bransoletki z kolorowych diod i węża igielitowego.  W świecących bransoletkach u progu chaty zatrzymała nas Pani Plamka ogłaszając wszem i wobec, że właśnie zaczyna się lekcja przetrwania. Dziewczęta uzbrojone w karimaty, śpiwory, zapałki i przyborniki harcerskie ruszyły w las. Musiały sobie zbudować szałas, zagotować wodę na herbatę w kartce papieru i uczynić popcorn. Pani Plamka powiedziała dziewczynom, że mają przetrwać noc. Oczywiście zamysł był taki by zdążyły rozpalić ognisko i zbudować szałasoigloo bez zamiaru pozostawania w nim na noc. Było to sprawdzenie wytrzymałości dziewczyn i ich zaradności. Lekcja przetrwania oceniona została na ocenę 5. Dziewczęta poradziły sobie wspaniale! Nie zraziła ich spadająca temperatura i palący się popcorn. Bardzo zawiodły się gdy po gorących kiełbaskach i kanapkach na kolację usłyszały, że to koniec ich lekcji i wracamy do domu... Chciały koniecznie przenocować w szałasie!
Po tej survivalowej przygodzie spotkałyśmy się na gorącej herbacie i nastał czas na gorący prysznic dla wszystkich uczestników tej szalonej wyprawy. Czyste zasiadłyśmy w piżamkach w jednym z pokojów by wysłuchać relacji z wyjścia na tzw. chatki. Zastępowe opowiedziały o swoich przeżyciach z dowodzenia zastępem. Każda chętna podzieliła się z całą drużyną swoimi spostrzeżeniami z zimowej wyprawy na noc do lasu. Po zakończeniu dnia wszystkie byłyśmy już bardzo zmęczone i szybko zasnęłyśmy.
Oj, to był dzień pełen wrażeń! :)











































środa, 15 lutego 2017

15.02 - Piąty dzień zimowiska

Dzień rozpoczął się wcześniej niż zwykle gdyż czekała nas dłuuuga podróż. Po śniadaniu i przygotowaniu kanapek ruszyłyśmy autokarem w drogę. Nasz środek transportu zatrzymał się na początku drogi do Morskiego Oka. Gdy wysiadłyśmy z busa poczułyśmy na twarzach nieco mroźne powietrze, jeszcze poranne.
Ruszyłyśmy powoli mijając konie do których zaprzęgnięte były sanie. Przewodnik nadał szybkie tempo marszu. Po chwili jednak całą grupą szliśmy już stałym tempem dopasowanym do wszystkich uczestników wycieczki. Przewodnik podczas drogi opowiadał o górskim klimacie, lawinach i Wodogrzmotach Mickiewicza. Zima w dolinie była przepiękna. W Słońcu, które nie opuszcza nas od początku zimowiska skrzył się śnieg. Na postojach popijałyśmy herbatę z termosów, jadłyśmy kanapki i słodkości grając w gry słowne. Pogoda na wycieczkę była idealna...
Po wędrówce dotarłyśmy do Morskiego Oka gdzie podziwiałyśmy przez chwilę widok na góry - najwyższy szczyt polskich Tatr czyli Rysy i śmiesznie sterczący wśród gór szczyt Mnicha.
W schronisku wypiłyśmy gorącą herbatę i zjadłyśmy szarlotkę (przepyszną!). Niestety czasu było zbyt mało by chodzić po zamarzniętej tafli Morskiego Oka. Mogłyśmy jednak podziwiać piękne widoki. Trzeba było jednak w końcu ruszać w drogę powrotną. I tu niespodziewanie czekała nas powtórka niedzielnej wycieczki. Szlak, którym prowadził nas przewodnik był idealną górką do zjeżdżania na jabłuszkach wykonanych z niczego. Było sporo śmiechu podczas tej wędrówki.
Gdy ze skrótów trafiłyśmy znów na drogę główną umilałyśmy sobie czas śpiewaniem piosenek i rozmowami. Niestey nadszedł też moment kiedy trzeba było wsiąść już do autokaru by wrócić na obiad.
O dziwo mimo przebytych kilku(nastu!) dobrych kilometrów dziewczęta miały mnóstwo sił więc zaraz po obiedzie odbyły się kolejne zajęcia. Tym razem byla to "wyobraźniologia". Próbowałyśmy poznać przedmioty po ich zdjęciach w skali makro, obejrzałyśmy krótki absurdalny filmik pokazaujący, że wyobraźnia może zdziałać badzo dużo. Na koniec wyobraziłyśmy sobie, ze plywamy w ciepłym morzu z kolorowymi stworzeniami morskimi i słuchając spokojnej muzyki relaksowałyśmy się. Po kolacji i wieczornej toalecie pożegnałyśmy dzień i poszłyśmy spać.
To był przepiękny dzień - proszę spojrzeć na poniższe zdjęcia: