Niedzielna pobudka okazała się być warta powrotu z krainy
Morfeusza, co potwierdziły rozpływające się po całym niebie i otoczeniu
promienie słońca. Bezwietrzna i bezchmurna pogoda zapewniła nam doskonałe
warunki podczas podróżowania szlakiem górskim ku Rusinowej Polanie, znajdującej
się ponad 1200 m n.p.m. W przerwie pomiędzy dalszym spacerem, odbył się
pierwszy apel rozpoczynający zimowisko. Gdy w końcu dotarłyśmy na polanę,
naszym oczom ukazała się piękna panorama Tatr z Gerlachem i Rysami pośrodku. Następnie
ruszyłyśmy dalej by dotrzeć na Mszę Św. do znanego kościoła pod wezwaniem Matki
Boskiej Jaworzyńskiej. I wtedy właśnie zaczęły się schody. Okazało się, iż
szlak prowadzący do naszego niedzielnego celu okazał się być pokryty lodem
wzdłuż i wszerz. W związku z tym, schodzenie zamieniło się w zjeżdżanie, za
równo na nogach, jak i innych częściach ciała. :D Ponadto, przed samym kościołem,
na trasie spotkałyśmy rodowitego górala, który swą ciupagą zręcznie rozłupywał
lód zarazem wskazując poszczególnej harcerce najbezpieczniejszą drogę
przejścia. Msza Święta była piękna, kazanie bardzo zrozumiale tłumaczyło treść
Ewangelii, a wszystko zwieńczyła gorąca herbata. Po Mszy udaliśmy się już inną
trasą z powrotem. Choć okazała się ona być znacznie trudniejsza od poprzedniej,
na całe szczęście, przebyłyśmy ją bez problemów, wtórując każdemu poślizgowi czy
upadkowi radosnym śmiechem. Do ośrodka wróciłyśmy od razu na rozgrzewający i
sycący obiad, po ciszy zaś rozpoczęłyśmy naszą działalność obrzędową. Pani
Plamka wytłumaczyła dziewczynom dlaczego pojawiła się w Murzasichle, odbyło się
kilka gier integracyjnych, a następnie dziewczyny rozpoczęły tworzenie twarzy
zastępu, uzyskując bardzo ciekawy rezultat. Potem skupiły się na zadaniu specjalnym,
czyli przygotowywaniu scenek opartych na konkretnym punkcie prawa harcerskiego.
Po kolacji, spotkałyśmy się wszystkie na klimatycznym kominku, podczas którego
dziewczęta zaprezentowały swoje wspaniałe pomysły odegrania scenek. Wiele
śmiechu przerywane było piosenkami intonowanymi ukulelą Tereski, a całość
zwieńczyła gawęda o sensie współpracy, braterstwa i tworzeniu nieba na ziemi. W
radosnych i refleksyjnych nastrojach udałyśmy się na spoczynek.
Poniżej oczywiście kilka zdjęć :)
Myślę,że Zosia jest szczęśliwa. Zazdroszczę Wam!!!
OdpowiedzUsuńWśród harcerek panuje naprawdę radosna atmosfera. Jest cudownie! :)
Usuń